U mnie problem stanowiła moja skóra trądzikowa. Wszystko zaczęło się, gdy byłam jeszcze nastolatką, kiedy hormony oszalały, a „dziecięca skóra” na policzkach nie wyglądała już tak nieskazitelnie. Szczególnie na moich policzkach i czole było dużo wyprysków, których chciałam się w jakikolwiek sposób pozbyć. Były małe, czerwone i bolesne. Ponadto na nosie pojawiły się zaskórniki, które nie były bardzo widoczne, ale razem z pryszczami przyczyniały się do nieestetycznego wyglądu skóry. Szybko zrezygnowałem z wyciskania pryszczy, ponieważ było to bolesne i wiedziałam, że może to tylko pogorszyć wygląd mojej skóry.
Po radę zwróciłam się do przyjaciółek, które również borykały się z podobnymi problemami, ale nie wiedziałyśmy, jak sobie pomóc. Spędziłam swoje nastoletnie lata wstydząc się wyglądu swojej skóry i zakrywając twarz makijażem. Z powodu stresu i niepokoju miałam niską samoocenę. Niecierpliwie czekałam na koniec okresu dojrzewania, kiedy to miały skończyć się problemy skórne. Pod koniec moich nastoletnich lat zdałam sobie sprawę, że nie znikną one tak łatwo i postanowiłam zgłębić problem niedoskonałości skóry.